Homilia w czasie Eucharystii w czasie czuwania modlitewnego
przy trumnie śp. Zofii Kowalów (1948-2011)
Psalmista mówi dziś do nas: „Kto składa ofiarę dziękczynną, ten cześć Mi oddaje”. Chcemy dziś złożyć ofiarę dziękczynną za śp. Zofię Kowalów. Każda Eucharystia jest dziękczynieniem. Przede wszystkim Bogu Ojcu dziękujemy za Jezusa Chrystusa, za Jego ofiarę, która nam przynosi zbawienie i za Jego zmartwychwstanie, które daje nam życie wieczne. W to dziękczynienie składane Bogu Ojcu chcemy dziś włączyć śp. Zofię. Dziękujmy Bogu za dar jej życia, za dar posługi w naszej wspólnocie parafialnej, za 33 lata pracy w kancelarii i na tak wielu odcinkach życia parafii. Ks. Paweł Sobierajski znany nam z koncertów odpustowych pięknie napisał mi w smsie wczoraj: „To wielka strata dla waszej wspólnoty. Niech Bóg przyjmie do swej chwały tę wierną córkę Kościoła i pokorną służebnicę parafii. Łączę się z wami w bólu pełnym nadziei na ostateczne zwycięstwo życia”. Rzeczywiście bez żadnej przesady można powiedzieć – wierna córka Kościoła i pokorna służebnica parafii! Kornelia napisała mi także w smsie słowa: „Pan nas zabiera do siebie w najwłaściwszym czasie i miejscu i w taki sposób jak On sam chce. Jemu chwała i cześć i uwielbienie. A Księdzu życzę wielu współpracowników równie uczciwych i oddanych Jezusowi jak śp. pani Zosia”.
Prorok Izajasz zachęca nas dziś do nawrócenia w Wielkim Poście m. in. słowami: „Zaprawiajcie się w dobrem. Troszczcie się o sprawiedliwość, wspomagajcie uciśnionego, oddajcie słuszność sierocie, stawajcie w obronie wdowy”. Śp. Zosia realizowała te słowa na co dzień. Stawała się przez to żywym słowem Boga, słowem, które stawało się ciałem w Jej działaniu. Do dziś pamiętam z jakim bólem i smutkiem podawała mi przykłady wdów wręcz głodujących w naszej parafii z powodu pijaństwa synów. Osoby te odwiedzała wspólnie z naszą siostrą Ewą. Zresztą oddajmy głos s. Ewie, która wczoraj przesłała mi swoje świadectwo (świadectwo s. Ewy obok).
Ewangelia dzisiejszego dnia zwraca się chyba szczególnie do kapłanów. Jezus przestrzega nas przed faryzeizmem, przed pełnieniem uczynków na pokaz. Upomina, byśmy sami czynili to wszystko do czego zachęcamy naszych wiernych. Pani Zosia miała wielki szacunek dla nas księży. Jakim wnikliwym była „cenzorem” dla naszych kapłańskich kazań! Jak cieszyła się każdą dobrą homilią, kazaniem czy rekolekcjami! S. Ewa zaznaczyła już w swoim świadectwie jak bardzo zależało jej na doprowadzeniu innych do Boga, do sakramentów św., do wiary. Nie pełniąc już swej posługi jako czynna legionistka Maryi, do końca zachowała ducha apostolstwa, pragnienie, by nie tylko ona, ale i inni kochali Pana Jezusa. Jak bardzo kochała też piękną, godnie i powoli, ze czcią sprawowaną liturgię z chwilami milczenia, ze śpiewana konsekracją czy Ewangelią, z procesją z Ewangeliarzem. Często dziękowała mi za piękne liturgie triduum paschalnego, za uroczystości odpustowe, za inne uroczyste celebracje. Z otwartym serca przyjmowała to co nowe w liturgii, nowe znaki liturgiczne: procesje, komunia św. pod dwiema postaciami, chrzest przez całkowite zanurzenie (sama proponowała rodzicom – często skutecznie – tę pełniejszą formę chrztu). Żyła parafią i Kościołem, który tutaj realizuje swoje posłannictwo. Uczestniczyła w katechezach Drogi Neokatechumenalnej i przez jakiś czas była we wspólnocie. Cieszył ją każdy nowy śpiew nauczony w naszym kościele przez kantora. Ogromnie cieszyła się z gorliwości naszych wikarych, z tego, że chętnie zasiadają w konfesjonale, posługują grupom parafialnym, z sercem sprawują liturgię. Autentycznie cieszyła się z każdego uzdrowionego małżeństwa, z każdej osoby doprowadzonej do pojednania z Bogiem przez sakrament pokuty.
Czy przeprowadzam teraz proces beatyfikacyjny? Nie. Grzechy Jej są nam znane, bo pracowała z ludźmi. Z różnymi ludźmi. W czasie pracy kancelaryjnej traciła czasem cierpliwość. „Urzędniczo” czasem przyjmowała petentów. Ale w tym wszystkim potrafiła widzieć swe błędy i przepraszać za nie. Któż z nas tu obecnych jest bez grzechu? Zło zwyciężała ogromem dobra, życzliwości i troski o ludzkie ciała i dusze.
Psalmista mówi do nas dziś: „Tym, którzy postępują uczciwie, ukażę Boże zbawienie”. Była nie tylko uczciwa w pracy kancelaryjnej, hojna dla innych – nawet ostatnio część pensji poświęcała na potrzeby parafii. Przed wszystkim uczciwa i sprawiedliwa względem Boga i bliźnich. Stąd może jej nieomal ostatnie słowa: „Jestem szczęśliwa jak w niebie. Wypowiedziane na łożu śmierci, z wielkim trudem, ale z uśmiechem na twarzy. Chyba już wtedy widziała to Boże zbawienie, którym Bóg Ją teraz – jak ufamy i modlimy się o to – obdarzył w pełni.